ISIDORUS
Pozwól Bogu, by pomógł Ci się zmienić Drukuj
piątek, 21 marca 2008, 20:31
Dodał: (Admin)
Spoglądając wielokrotnie na swoje życie, odnajdziemy w nim takie momenty, w których podejmowaliśmy próby zmienienia siebie i tego co robimy. Bardzo łatwo składamy wszelkiego rodzaju obietnice i bardzo chętnie stawiamy przed sobą różne postanowienia poprawy. Jednak jak pokazuje praktyka wcale nie tak łatwo je wypełnić.
Znak przymierza
Znak przymierza
Mojżesz
Każdy z nas zna to skądś. Wielokrotnie po złym poprzednim dniu budzimy się rano i zanim jeszcze wstaniemy z łóżka postanawiamy np., że „dzisiejszy dzień będzie zupełnie inny. Nie damy się ponieść emocjom, nie będziemy się kłócić z innymi”, „dzisiaj nie wypalimy ani jednego papierosa, nie będziemy pić alkoholu”. Nim jednak ów dzień dobiegnie końca połowa naszych postanowień pada w gruzach a my znów zaczynamy przeklinać siebie i zarzucamy swojej osobie, że jesteśmy beznadziejni, słabi itp. Mimo, że wciąż próbujemy czynić dobrze, to jednak nadal dajemy złapać się w pułapkę niewłaściwych działań, które nie jednokrotnie prowadzą nas do grzechu. Jak czytamy w Liście do Koryntian (7,19, 24-25) „Nie czynię dobra, które chcę, ale czynię to zło, którego nie chce. Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, co wiedzie ku tej śmierci? Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego! Tak więc umysłem służę Prawu Bożemu, ciałem zaś-prawu grzechu” Właśnie tak postępujemy najczęściej. Świat w którym żyjemy nie zwraca uwagi na nasze wnętrze, bardziej zainteresowany jest tym jak wyglądamy na zewnątrz. Stąd, nie liczmy na to że to właśnie dzięki niemu zmienimy się. Wszelkie poprawy nie powinny zachodzić na zewnątrz, lecz odwrotnie, we wnętrzu naszej duszy, naszego serca. Mogą nam w tym pomóc przyjaciele, bądź kierownicy duchowi, jednak fundamentem naszego postanowienia powinien być Chrystus. To On zna i widzi wszystkie blizny po ranach, które zostały zadane nam przez złe słowa bądź czyny. Któż inny zna nasze najskrytsze marzenia, po które nigdy nie mamy odwagi sięgnąć i najpiękniejsze sny, które nigdy się nie spełniły? Jeśli tak wygląda nasze życie, to jedynym wyjściem jest nie poddawanie się. Weźmy pod uwagę, że człowiek jest istotą słabą i grzeszną i choćby nie wiem co robił, zawsze na jego drodze będą rozstawione sidła grzechu. W tych wszystkich postanowieniach poprawy naszych czynów nigdy nie jesteśmy sami. Zawsze towarzyszy nam Bóg. Jest pierwszym, który chce nam pomóc zmienić się na lepsze. Wystarczy, że pozwolimy Mu na to i zawierzając Jego wielkiej mocy, będziemy kroczyć przez tę drogę na której rozstawione są sidła mając pewność, że zawsze uwolni naszą duszę, kiedy zostaniemy złapani w jedną z pułapek grzechu. Dajmy zamieszkać Chrystusowi w naszym sercu a zostaniemy przeprowadzeni przez to trudne życie wraz z mocą Ducha Świętego. Każdy moment naszego zawiedzenia co do postanowienia jest podobny do sytuacji jaką przechodzili Apostołowie w momencie kiedy Chrystus umarł na krzyżu. Łożąc w Nim wszelkie nadzieje co do wybawienia Izraela, stracili je w jednej chwili. Ich świat legł w gruzach, poczuli się oszukani, samotni. Jak widać, po trzech dniach Jezus powrócił do nich. Tak jest i teraz. Jeśli czujesz, że Bóg cię opuścił, czekaj cierpliwie na swój trzeci dzień, w którym Jezus powraca by podnieść Cię i dalej prowadzić. Najważniejsze to myśleć pozytywnie. Przy każdym niepowodzeniu nie wolno nam się załamywać, powstawajmy i kroczmy dalej, z tą tylko różnicą, że teraz jest się bogatszym o kolejne doświadczenie, które pomoże nam w następnym trudnym okresie. Taka praca zawsze procentuje a jeśli zatrudnimy do niej Jezusa wtedy tworzy się silna drużyna, która jest w stanie przezwyciężyć wszystko, która potrafi uzdrowić w nas wszystkie zranione miejsca. Jak widać jest to robota od wewnątrz, trudna ale jednak możliwa do wykonania. Czytając to Drogi Czytelniku możesz myśleć „ no tak ale to tylko teoria...praktyka i tak robi swoje...” Pewnie zastanawiasz się też dlaczego Bóg, skoro może wszystko nie weźmie swojej czarodziejskiej różdżki i nie sprawi, że wszystko będzie o wiele prostsze. Otóż Bóg nie korzysta z różdżki, korzysta z ludzi właśnie takich jak Ty czy ja. Po to mamy nogi aby iść do potrzebujących i odwrotnie a kiedy już nasze postanowienia legły w gruzach pomódl się i uwierz, że Bóg jest przy Tobie. „Ciągle zaczynam od nowa, choć czasem w drodze upadam, wciąż jednak słyszę te słowa kochać to znaczy powstawać (...) Jestem jak dziecko bezradny Póki mnie ktoś nie podniesie Znów wraca uśmiech na twarzy Gdy mnie Twa miłość rozgrzeszy”. autor: Michał