Polacy żyją na kredyt. To najpopularniejszy sposób na realizację marzeń przeciętnego Kowalskiego. Zaciągamy pożyczki na mieszkania, wymianę okien, zakup samochodu, lodówki, wyprawkę dla dzieci. Coraz częściej mamy też kłopoty ze spłatą swoich zobowiązań.
Dzisiaj wystarczy mieć zaledwie 500 zł miesięcznego dochodu, by w większości banków bez problemu dostać kredyt. Poza tym w ciągu ostatnich lat niemal na każdym rogu ulicy, niczym grzyby po deszczu, wyrastają centra finansowe, które udzielają pożyczek bez zaświadczenia o stałych zarobkach. W dodatku slogany reklamowe zewsząd kuszą niskimi ratami, tanimi kredytami. Nic, tylko brać. I bierzemy: na nową pralkę, wakacje za granicą, komunię, wesele dziecka, dom za miastem, samochód. Jednak każdą pożyczkę trzeba kiedyś zwrócić. Dopóki jest praca, jakoś sobie radzimy. Kłopoty zaczynają się zwykle, kiedy szef wręcza nam wypowiedzenie albo pojawiają się problemy zdrowotne czy rodzinne. Wtedy okazuje się, że rosnące koszty życia plus kredyt hipoteczny, rata za telewizor plazmowy czy nowy traktor sprawiają, iż domowe budżety ledwo się dopinają. Zaczyna brakować na bieżące rachunki. Dlatego ratujemy się kolejną pożyczką, wpadając w ten sposób w jeszcze większe długi.
SONDA Czy Polacy żyją ponad stan? Zbigniew Czarnocki, rencista Wiele polskich rodzin żyje w biedzie, nie ma pieniędzy na jedzenie, opłaty, książki do szkoły. Dlatego korzysta z pomocy punktów bankowych, które owszem pieniądze dają od ręki, ale trzeba im zwróci niemal dwa razy tyle, ile się pożyczyło. Trudno to nazwać życiem ponad stan, bo większość ludzi pożycza nie dla kaprysu, ale z konieczności. W mediach wciąż słychać, że Polacy nie mają oszczędności. Czy jednak ktoś zastanowi się, publikując takie banały, dlaczego nasze konta są puste? Odpowiedź jest prosta: nasze kochane państwo nie pomaga nam w oszczędzaniu. Wręcz przeciwnie, cały czas zabiera nam to, co jeszcze mamy, np. odliczenia od podatku. Nie mówiąc już o marnych wynagrodzeniach. Dlatego, patrząc na to wszystko, co dzieje się ostatnio w Polsce, nie wydaje mi się, że żyjemy ponad stan. Żyjemy raczej skromnie, bo na nic nas nie stać. Chociaż jesteśmy też świetni w oszczędzaniu, ale oszczędzamy sobie nadziei na możliwość kupienia czegokolwiek spoza listy „obowiązkowej”. I jesteśmy mistrzami w odmawianiu sobie nowych butów, nowych mebli czy płaszcza. Alicja Rogowska, bankowiec Lepsza sytuacja materialna, karty debetowe i kredytowe, łatwy dostęp do gotówki spowodowały, że ludzie zaczęli wydawać często więcej niż powinni, a „jakieś tam” 50% oszczędności wielu przestało cieszyć. Dziwne to, ale, niestety, Polacy nie mają wrodzonej skłonności do oszczędzania. Robią to, jeśli muszą, a gdy jest tylko troszkę lepiej, od razu szastają pieniędzmi w iście polskim stylu. I choć niewielu stać na najnowszy model audi czy wakacje w Dubaju, to mimo wszystko pakujemy się w kolejne pożyczki. W końcu niech sąsiedzi widzą, że mimo recesji wciąż powodzi się nam świetnie. Muszę jednak przyznać, że w ciągu ostatnich miesięcy, a zwłaszcza w lutym i marcu, ludzie trochę wyhamowali w braniu kredytów. Być może przestraszyli się kryzysu i możliwości utraty pracy. Jednak dzisiaj sytuacja powoli wraca do normy. Chcemy żyć tak, jak nasi zachodni sąsiedzi, których stać na wakacje w ciepłych krajach, samochód, dom. I co z tego, że nasze renty, emerytury czy wynagrodzenia nie pozwalają na taki standard? Przecież od tego mamy banki i różne punkty finansowe, które w ciągu godziny są w stanie spełnić nasze marzenia. Monika Kopeć, nauczycielka Może faktycznie jeszcze kilka lat temu żyliśmy ponad stan. Jednak od kiedy kryzys zapukał do polskich drzwi, większość z nas zaczęła bardziej przyglądać się domowym budżetom. Jeszcze nie tak dawno, kiedy szłam po zakupy do sklepu, w koszyku lądowało wiele niepotrzebnych rzeczy. Teraz, idąc do osiedlowego warzywniaka, trzymam w ręku listę zakupów. Staram się nie wydawać nic ponad plan. Mam jednak wielu znajomych, którzy, aby spłacić jeden kredyt, musieli zaciągnąć kolejny. Potem jeszcze jeden itd. Przyzwyczaili się do pewnych standardów życia i za nic nie chcieli z nich zrezygnować. Wielu z nich otrzeźwiła dopiero wizyta komornika. Osobiście jak ognia boję się kredytów, pożyczek i rat. Wolę przez kilka miesięcy pożyć oszczędniej, odłożyć pieniądze i np. kupić coś za gotówkę niż pożyczać od banku. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że nie wszystkich stać na takie wyrzeczenia. Dlatego tacy ludzie zwykle mają potem kłopoty i wpadają w kredytową pętlę, z której niestety trudno się wykaraskać. ROZMOWA Apel o ostrożność Agnieszka Majchrzak biuro prasowe Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów Tysiące rodaków ma coraz większe kłopoty ze spłatą długów. Niestety, wielu z nich - czasami z własnej winy, a czasami banku - podpisało niekorzystną dla siebie umowę kredytową. Co robić w takiej sytuacji? Spróbujmy porozmawiać z przedsiębiorcą. Ponowne negocjacje warunków umowy mogą zakończyć się pozytywnie, jeżeli np. wykażemy, że zawiera ona niedozwolone klauzule. Ich rejestr prowadzi prezes UOKiK na stronie www.uokik.gov.pl. W przypadku, gdy przedsiębiorca nie wyraża zgody na zmianę kwestionowanych punktów kontraktu, najlepiej zmienić kontrahenta. Natomiast jeśli umowa zawiera niedozwolone postanowienia, to - zgodnie z kodeksem cywilnym - takie klauzule nie wiążą nas z mocy prawa. Jeżeli przedsiębiorca nie przychyli się do tego stanowiska, należy zwrócić się do sądu o uznanie danego postanowienia za niewiążące. Na przykład, jeżeli chcemy odstąpić od umowy, a w jej warunkach znajduje się postanowienie wykluczające taką możliwość lub przewidujące rażąco wygórowaną karę, to możemy powołać się na niedozwolony charakter postanowienia umownego i jeżeli przedsiębiorca nie uwzględni naszych racji, dochodzić swych roszczeń sądownie. Można przy tym korzystać z pomocy miejskiego lub powiatowego rzecznika konsumentów lub finansowanych z budżetu państwa organizacji konsumenckich. Jak nie wpaść w kredytową pułapkę? Zawarcie umowy na sfinansowanie zakupu domu lub mieszkania jest jedną z ważniejszych życiowych inwestycji. Większość osób pożyczających pieniądze udaje się do banku. Konsumenci korzystają także z usług instytucji finansowych, które nie są bankami. Na ich oferty decydujemy się np. w sytuacji, gdy wniosek został odrzucony przez bank bądź też nie mamy zdolności kredytowej. Bardzo często czynnikiem decydującym jest czas - chcemy otrzymać pieniądze „od ręki”, omijając bankowe procedury. Pożyczając, pamiętajmy, by szczególnie zwrócić uwagę na warunki pożyczki. Często „szybciej” nie oznacza „taniej”. UOKiK apeluje do wszystkich konsumentów, żeby ze szczególną ostrożnością podchodzili do ofert „szybkich i tanich” pożyczek, proponowanych głównie przez instytucje niebędące bankami. Decydując się na zawarcie umowy, zawsze należy ją dokładnie przeanalizować bądź poprosić o pomoc rzecznika konsumentów, który oceni zawarte w niej postanowienia. Okazuje się, że wiele nieprzyjemnych niespodzianek kryją w sobie także popularne i na pierwszy rzut oka niegroźne karty kredytowe. Dlaczego? Rynek kart płatniczych w Polsce rozwija się bardzo dynamicznie. Korzystanie z nich jest zjawiskiem powszechnym. Powoduje to szereg problemów związanych z bezpieczeństwem dokonywanych transakcji, a także kształtowaniem praw i obowiązków użytkowników kart oraz ich wydawców. Niemal każda czynność związana z użytkowaniem kart płatniczych podlega opłacie. Niektóre z nich mogą się kumulować. Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zakwestionował opłatę za nieterminową spłatę zadłużenia na karcie kredytowej pobieraną przez Raiffeisen Bank Polska niezależnie od naliczanych z tego samego tytułu odsetek. Niedozwolonym postanowieniem umownym jest również klauzula zobowiązująca konsumenta do wniesienia opłaty za rozpatrzenie nieuzasadnionej reklamacji - przy czym to bank dokonuje arbitralnej oceny zasadności roszczenia oraz kosztów jego zbadania. Czy w sytuacji, kiedy już podpisaliśmy umowę kredytu, a potem znaleźliśmy korzystniejszą ofertę, możemy wycofać się z zawartej umowy? Jeżeli nie przewiduje ona możliwości odstąpienia, niestety, możemy to zrobić jedynie za zgodą drugiej strony. Są jednak wyjątki, kiedy konsument może odstąpić bez podawania przyczyn od umowy: zawartej poza lokalem przedsiębiorstwa - w ciągu 10 dni, zawartej na odległość - w ciągu 10 dni, kredytu konsumenckiego - w ciągu 10 dni, ubezpieczeniowej zawartej na okres dłuższy niż 6 miesięcy - w ciągu 30 dni. Ostatnio modne są tzw. kredyty konsolidacyjne. Czy dla wszystkich jest to dobre rozwiązanie? Kredyt konsolidacyjny pozwala połączyć kilka różnych kredytów i pożyczek, np. kredyt hipoteczny, samochodowy, zadłużenie na karcie kredytowej, raty. Takie rozwiązanie z pewnością pomaga „uporządkować” domowe finanse - nie musimy pamiętać o terminach kolejnych rat, o ich wysokościach, czy numerach kont bankowych. Zamiana wielu zobowiązań w jedno powinno być świadomą decyzją konsumenta - najlepiej, żeby przed tym wyborem skorzystał z pomocy fachowego doradcy.JOLANTA KRASNOWSKA-DYŃKA Echo Katolickie 36/2009
Powyższy artykuł publikujemy dzięki uprzejmości Oficyny Wydawniczej wydającej tygodnik "Echo Katolickie". Ten oraz inne ciekawe artykuły i felietony, można przeczytać w najnowszym numerze tygodnika (nr 36). POLECAMY: www.EchoKatolickie.pl |