ISIDORUS
Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Starym Wielisławiu Drukuj
środa, 9 kwietnia 2008, 0:00
Dodał: (Admin)
W 1300 r papież Bonifacy VIII wydał bullę, w której nazwał wielisławską świątynię Przybytkiem Niebieskim i ustanowił ją kościołem pielgrzymkowym.
Stary Wielisław
Stary Wielisław
k. Polanicy Zdrój
Przechowuje się tutaj m.in. relikwie Krzyża Świętego i gwóźdź wykuty na wzór tego, jakim przybito rękę Pana Jezusa do krzyża. Kościół w Starym Wielisławiu koło Polanicy Zdroju, w którego ołtarzu głównym od stuleci stoi figurka Matki Boskiej, już w roku 1300 papież Bonifacy VIII nazwał przybytkiem Niebieskim, a kard. Henryk Gulbinowicz w 2000 roku reaktywował w nim sanktuarium diecezjalne. 16 września 2001 roku podniesiono go do rangi sanktuarium międzynarodowego. Bo przez stulecia modlili się tutaj zgodnie Polacy, Niemcy, Austriacy i Czesi. W drodze do Gniezna miał tu zawitać św. Wojciech. Kościół w Starym Wielisławiu istniał już w XII wieku. Szczególnie pamiętny okazał się rok 1300, gdy biskup praski Georg wydał list fundacyjny, a papież Bonifacy VIII bullę, w której nazwał wielisławską świątynię Przybytkiem Niebieskim i ustanowił ją kościołem pielgrzymkowym. Kolejne informacje o tym, że Stary Wielisław był miejscem pielgrzymkowym, mamy z drugiej połowy XV wieku. Ruch pielgrzymkowy nasilił się po 1713 roku, gdy zaraza dokonała w okolicy straszliwego spustoszenia, nie tknęła jednak nikogo w Starym Wielisławiu, w którym - jak mówią stare przekazy - zanoszono modły o ocalenie. Kościół w Starym Wielisławiu pozostał katolicki nawet w latach 1618-1622, gdy hrabstwo kłodzkie podczas wojny trzydziestoletniej (1618-1648) ogarnęła fala protestantyzmu. Nową wiarę niosły ze sobą luterańskie wojska, nierzadko przy okazji grabiąc, paląc i mordując. Na miejsce księży osadzano pastorów. Wypędzeni kapłani chronili się na terenie kościoła w Starym Wielisławiu, którego nie udało się odebrać katolikom nawet pułkownikowi Segusowi Spesowi. Splądrował on w 1620 roku kościół w Kłodzku i plebanię w Starym Wielisławiu, po czym wybrał się ponownie na czele kompanii wojska do Starego Wielisławia, ale na miejsce nie dojechał, gdyż podczas jazdy... umarł. Ks. Hieronim Keck i jego wikariusz Jan Jurik, duszpasterzujący wówczas w Starym Wielisławiu, musieli objąć opieką - siłą rzeczy - wszystkich katolików na ziemi kłodzkiej. Ale nie na długo - w 1620 roku zostali uwięzieni w twierdzy kłodzkiej. Przesiedzieli w niej dwa lata "jako zdrajcy, zwolennicy cesarza i wypędzonych jezuitów". Gdy hrabstwo kłodzkie powróciło do cesarza, na mocy prawa cuius regio eius religio (czyja władza, tego religia) przywrócono katolicyzm. Hrabstwo kłodzkie określano mianem Kraju Maryi (Marienland). W Starym Wielisławiu (wówczas Altwilmsdorf) pielgrzymi mogli odpocząć choćby w krużgankach, obiegających owalnie kościół i cmentarz przykościelny. Miejsce to chroni wysoki mur. Kościół należy bowiem do grupy obronnych świątyń w centrum ziemi kłodzkiej. Hrabstwo kłodzkie, podobnie jak Śląsk, przechodziło burzliwe dzieje, zwłaszcza w czasie najazdów husyckich i wojny trzydziestoletniej. Fortyfikacje kościołów, w których chroniła się zazwyczaj zagrożona ludność, były więc koniecznością. W centrum ziemi kłodzkiej istnieją jeszcze dwa kościoły o charakterze obronnym - w Żelaznie i w Krosnowicach. O odrębności tych trzech założeń świadczą krużganki, od wewnętrznej strony zdobiące mur. Z trzech wymienionych kościołów twierdzę najbardziej przypomina wielisławski. Wynika to z większej wysokości muru i liczby wbudowanych w jego obwód okazałych kaplic, przypominających strażnice lub baszty. Mur powstał w drugiej połowie XVI wieku, ale - jak zastrzegają historycy - może być jeszcze starszy. Obok trzeciej i największej kaplicy stojącej w linii muru - św. Barbary - jest furta, którą można dojść na teren użytkowanego obecnie cmentarza. Stojąca w ołtarzu głównym kościoła słynąca cudami figurka Matki Boskiej pochodzi najprawdopodobniej z XV wieku (choć są głosy, że jest to nawet wiek XIII). Tradycyjny przekaz mówi, iż figura ocalała z pożaru, który strawił wielisławski kościół podczas najazdu husytów w 1428 roku. Naukowcy głowią się, w jakim stylu ją wykonano. Dopatrzono się, że jest to swobodna kopia z katedry mediolańskiej o wyraźnie lokalnych wpływach stylowych. Obecnie czczona jest jako Matka Boska Bolesna, do czego w połowie XVII wieku przyczynili się kłodzcy jezuici. Podobnie jak przed wiekami, figura Maryi stoi w wielisławskim kościele w ołtarzu głównym. Od pewnego czasu ponownie jest ubierana w sukienki. Dawniej zmieniano je zgodnie z cyklem roku liturgicznego. Inne były na Wielkanoc, inne na Boże Narodzenie czy czas zwykły. Przypominały o czasach świętych, co miało charakter informacyjno- -pedagogiczny. Kilkanaście lat temu (druga połowa lat 70.), gdy figura wróciła z konserwacji, służby konserwatorskie zasugerowały, by z sukienek zrezygnować, gdyż figura i bez nich jest piękna. Fakt, ale liczy się też - zdaniem wiernych - tradycja, uważana za jeden ze skarbów Kościoła. Natomiast zarzucony został całkowicie zwyczaj ubierania figury w welon, który - jak widać na starych rycinach - był bardzo szeroki. Ostatnią sukienkę, zdobną w piastowskie orły, ufundował kard. Henryk Gulbinowicz, metropoliota wrocławski. W sumie "garderoba" Matki Bożej liczy kilka sukienek, w większości liczących sto i więcej lat. To, że figurka wielisławska zostanie pięknie ozdobiona, ślubował Matce Bożej chłop Georg Tieffgen, jeśli odnajdzie się zakopany przez niego w 1645 roku pod drzewem skarb. Uczynił tak w obawie przed plądrującymi tę okolicę żołnierzami. Skarb odnalazł się. W to miejsce, w którym Tieffgen modlił się do Maryi, odniósł go rabuś. Podobnie legendarny charakter ma przekaz mówiący o powstaniu sanktuarium wielisławskiego. Mówi o bogatym chłopie o nazwisku Schneider, który we śnie usłyszał polecenie Maryi, nakazującej mu wyrzeźbić jej wizerunek. Przedtem nie szczęściło się mu. Gdy spełnił polecenie Maryi, wszystko się odmieniło. Zmodyfikowana wersja tej samej legendy mówi, że Matka Boska obiecała Schneiderowi za przysługę bogactwo. Ten chętnie przystał na propozyję, bo nie miał ostatnio dobrej passy. Finał był podobny jak w wersji pierwszej. Obie legendy mają swój głębszy sens. Mówią, że tak naprawdę jedynym bogactwem jest tylko głęboka wiara. Figurę wielisławską przedstawiano z mieczem w sercu, którego w oryginale nie ma. Z tyłu wizerunku widnieją krzyż, gąbka na długim kiju i włócznia, czyli atrybuty Męki Pańskiej. Tak bowiem, jako Matka Boska Boleściwa, stojąca pod krzyżem, miała ukazać się Maryja Schneiderowi. Krzyż i atrybuty męki Pańskiej widoczne są w tle figury w ołtarzu głównym wielisławskiego sanktuarium. Pierwotny kościół w Starym Wielisławiu, spalony w 1428 roku przez husytów, zastąpiony został murowanym. Obecny wzniesiono w XV wieku i rozbudowano w wiekach XVI i XVIII. Wystrój wnętrza jest głównie barokowy i rokokowy. Kościół nosi wezwanie św. Katarzyny Aleksandryjskiej, której relikwie przywieziono tutaj w 1660 roku z Rzymu. W murze kościoła, jak i otaczających go krużgankach, zachowało się wiele starych, niezwykle cennych choćby z dokumentacyjnego punktu widzenia nagrobków (niektóre mają sporą wartość artystyczną). Fakt, że sporo przedwojennych, niemieckich nagrobków zachowało się także na cmentarzu, zaraz za murem kościelnym, należy zaliczyć chyba do grona licznych tutejszych cudów. Są pamiątką po tych, którzy dbali o to miejsce dawniej. Kiedyś ze starych nagrobków powstanie, być może, lapidarium. Zachowały się nawet drewniane i żeliwne krzyże oraz nagrobki secesyjne, w tym w kształcie drzewa żywota. Przedwojenną część cmentarza od użytkowanej obecnie oddziela rząd grobów księży i braci ze Zgromadzenia Najświętszych Serc Jezusa i Maryi. Prowadzą oni wielisławską parafię od 1972 roku. Wcześniej pracowali tutaj księża diecezjalni. Jeśli już zaś mowa o cudach, to zdarzały się one tutaj "od zawsze" - twierdzi o. Marian Węsak, proboszcz. Kroniki mówią o wielu takich przypadkach. Warto może wspomnieć tylko najbardziej spektakularne, jak choćby cudowne uzdrowienie częściowo sparaliżowanej Marii Magdaleny Neuceckin z Gorzanowa, która oprócz paraliżu cierpiała jeszcze na silne bóle głowy. Gdy zawiodły środki medyczne, kazała się przywieźć do kościoła w Starym Wielisławiu, gdzie nagle odzyskała zdrowie. W 1618 roku została uzdrowiona tutaj miejscowa parafianka Anna Mullerin. Podobne szczęście spotkało Marię Annę Grefin z Gorzowa, która żyła potem do 1700 roku. Za cudowny powrót do zdrowia dziękują też miejscowy parafianin Mirosław, potrącony trzy lata temu przez pijanego kierowcę. Mirosław pomimo szybko udzielonej pomocy długo nie odzyskiwał przytomności. Życie wymodlili mu rodzice. A także Mirka - młoda matka trójki dzieci, której trzustka była "w rozpadzie". Nie dawano jej szans na długie życie, a jednak wyzdrowiała za wstawiennictwem - jak twierdzi - Matki Boskiej Bolesnej ze Starego Wielisławia.

autor: Marek Perzyński

Cuda zdarzają się i dzisiaj W malowniczym otoczeniu, na wzgórzu w centrum Starego Wielisławia, widoczny z daleka stoi uroczy kościół pw. św. Katarzyny, otoczony krużgankami, piękną zielenią i pagórkami. Niewielkim sanktuarium Matki Bożej Bolesnej opiekują się ojcowie sercanie. Jego historia liczy 700 lat. Kościół w Starym Wielisławiu jest jednym z najstarszych w kotlinie, zwanej niegdyś Hrabstwem Kłodzkim. Po długotrwałych polsko-czeskich wojnach w 1137 roku książę czeski Sobiesław i książę polski Bolesław zawarli pokój. Mieszkańcy Starego Wielisławia uznali, że czas na własny kościół. Spory o jego lokalizację rozstrzygnęło niezwykłe zdarzenie. Pewnego ranka, na wzgórzu, gdzie do dzisiaj znajduje się świątynia, znaleziono materiał drzewny, jakby przygotowany na budowę. Powstał z niego drewniany kościółek, już w XII w. wzmiankowany jako parafialny. Pod koniec XIII wieku do kościoła w Starym Wielisławiu trafiła figura MB Bolesnej, wyrzeźbiona przez jednego z mieszkańców nazwiskiem Schneider. Człowiek ten doznał wielu nieszczęść i sporo przecierpiał. Którejś nocy we śnie objawiła mu się Matka Boża, polecając, by według swych możliwości wyciosał Jej postać. Gdy to uczynił, jego los się odmienił i nieszczęścia ustąpiły miejsca powodzeniu. Dzięki tej słynącej cudami figurze MB Bolesnej w jubileuszowym 1300 roku papież Bonifacy VIII nadał wielisławskiej świątyni przywileje licznych odpustów, nazywając ją w bulli papieskiej "Przybytkiem Niebieskim". 27 grudnia 1428 roku kościół na wzgórzu spalili husyci. Pozostał po nim jedynie gruz i popiół i tylko figura Matki Boskiej cudownie ocalała. Znalazła miejsce w odbudowanym, już z kamienia, kościele pw. św. Katarzyny Panny i Męczennicy. W latach 1618-1622 świątynia ta, jako jedyna w Kotlinie Kłodzkiej, nie uległa fali protestantyzmu, co także przypisuje się opiece Matki Boskiej Wielisławskiej. W 1660 roku z Rzymu do Starego Wielisławia przewiezione zostały relikwie św. Katarzyny. 8 maja uroczyście umieszczono je w kościele obok relikwii św. Honoriusza. Jeszcze jedna cenna pamiątka to gwóźdź wykuty w 1757 roku na wzór prawdziwego, przechowywanego w cesarskim archiwum w Wiedniu, którym przybita była do krzyża prawa ręka Chrystusa. W parafialnych kronikach znajdziemy liczne informacje o cudownie uzdrowionych. W 1618 roku nagle, będąc w kościele, odzyskała zdrowie Anna Mullerin ze Starego Wielisławia. W 1627 r. dzięki MB Bolesnej wyszła z ciężkiej choroby nowotworowej Dorota Lewin z Nowego Wielisławia. W 1655 r. Maria Magdalena Neuceckin z Gorzanowa, częściowo sparaliżowana i cierpiąca na silne bóle głowy, bezskutecznie leczona różnymi medykamentami, kazała się przywieźć do kościoła na wzgórzu, gdzie nagle minęły jej dolegliwości. Podobnie niespodziewanie, dzięki figurce MB Wielisławskiej, odzyskała zdrowie ciężko chora Anna Greferin z Gorzowa, która mimo złych prognoz medycznych żyła do 1700 roku. Obok indywidualnych przypadków odnotowano też ocalenie wszystkich mieszkańców Starego Wielisławia i okolicznych wiosek od straszliwej zarazy, szalejącej w 1713 roku w Kotlinie Kłodzkiej. W innych jej rejonach umierało tyle osób, że nie nadążano z pochówkami, a ludność pielgrzymująca do MB Bolesnej, uczestnicząca w procesjach błagalnych o ochronę przed zarazą uniknęła śmiertelnej choroby. Wielisławska Maryja dawała nie tylko zdrowie. W 1645 r. w obawie przed najeźdźcami, gospodarz Jerzy Treffer ukrył złote dukaty w kawałku drewna i zakopał go w ziemi. Po jakimś czasie nie odnalazł skarbu. Zaczął więc prosić Matkę Boską o pomoc, obiecując, że za część odnalezionych pieniędzy ofiaruje cudownej figurze szaty, których dotąd nie miała. Znalazł dukaty i słowa dotrzymał. Parafia w Starym Wielisławiu po wojnie nie miała swojego stałego duszpasterza. Opiekę sprawował proboszcz z Polanicy. W roku 1972 sercanie "otrzymali" wielisławską wspólnotę. Zachwycony przepięknym kościołem o. Włodzimierz Zimoląg zaczął go odnawiać. Parafianie znali go dobrze i chętnie mu pomagali. Zaczęli od naprawy dachu. W 1978 roku zakończono prace. - Cuda zdarzają się i dziś - opowiada o. Marian kustosz sanktuarium. - 32-letniego Mirosława, parafianina powracającego rowerem z pracy, potrącił autem pijany kierowca. Mimo szybko udzielonej pomocy, nie odzyskiwał przytomności, a lekarze nie dawali mu szans na przeżycie. Rodzice Mirka poprosili o modlitwę przed cudowną figurą Matki Bożej. Po kilku miesiącach Mirek zaczął poruszać oczami, wykonywał nieskoordynowane ruchy, wydawał nieartykułowane dźwięki, a w rok po wypadku rodzice przywieźli go na wózku do kościoła, by mógł osobiście przekazać złote serduszko - wotum dziękczynne za uratowanie życia. Dziś przychodzi do kościoła o własnych siłach, a lekarze rozkładają ręce. Pół roku po wypadku Mirka, młoda matka trójki dzieci znalazła się w szpitalu. Lekarze orzekli, że jej trzustka jest "w rozpadzie" i szanse przeżycia są prawie żadne. Mąż chorej poprosił o Mszę świętą i modlitwę o cud życia dla Bogusławy. Chirurdzy robili co mogli, zaznaczając, że wszystko jest w ręku Boga. Gdy po kilku tygodniach Bogusia opuściła salę intensywnej terapii, pani doktor ze łzami w oczach stwierdziła, że nie rozumie, jak to się stało. Dziś z trzyletnim Michałkiem i całą rodziną przychodzi do kościoła.

autor: Jolanta Sąsiadek

*** *** *** *** ***
Tablica pamiątkowa
Tablica pamiątkowa
Stary Wielisław
Karol Wojtyła odwiedził wielisławskie sanktuarium, gdy był jeszcze biskupem krakowskim. Upamiętnia to tablica wmurowana przy wejściu do kościoła. Nie był jedyną wielką osobistością, jaka nawiedziła to miejsce. W drodze do Gniezna miał zawitać tutaj - według starych przekazów - św. Wojciech. *** *** *** *** *** Kościół parafialny Św. Wawrzyńca, wymieniany w 1300 r., uległ zniszczeniu w czasie wojen husyckich. Obecny pierwotnie gotycki, wzniesiony w końcu XV w., gruntownie przebudowany i powiększony o boczne nawy w stylu barokowym w 1. poł. XVIII w., restaurowany w XIX w. Orientowany, murowany, trzynawowy z wieżą wprowadzoną do wnętrza, a węższym, zakończonym trójbocznie i oskarpowanym prezbiterium nakrytym dwuprzęsłowym sklepieniem krzyżowo-żebrowym. Zachował we wnętrzu renesansową kutą kratę z ok. 1660 r., barokową rzeźbioną ambonę i rokokowy ołtarz główny z 2. poł. XVIII w. Cmentarz otacza wysoki mur z czworoboczną, piętrową bramą z 1569 r. o półkolistym prześwicie, od wnętrza otwarty drewnianymi podcieniami z balustradą, rozdzielonymi trzema kwadratowymi kaplicami. *** *** *** *** *** W wielisławskim sanktuarium liturgiczne wspomnienie Matki Boskiej Bolesnej jest 15 września, ale obchodzone jest w trzecią niedzielę września. Drugi odpust odbywa się w dniu patronalnym św. Katarzyny Aleksandryjskiej - 25 listopada. Msze święte niedzielne: godzina 9.00, 11.00, 16.00. W dni powszednie w czasie letnim o godzinie 18.00, w czasie zimowym o godzinie 17.00. Koronka do Siedmiu Boleści Matki Boskiej Bolesnej, wraz z procesją, prowadzona jest w każdą trzecią sobotę miesiąca po mszy świętej wieczornej o godzinie 18.00.