ISIDORUS kultura i media
Dzisiaj jest piątek, 25. października 2024    
Logowanie | Rejestracja







Najnowsze:
Wydarzenia kulturalne
Rozgłośnie radiowe
Telewizja
Internet
Powrót Powrót
W poszukiwaniu faworyta Drukuj
piątek, 10 kwietnia 2009, 17:54
Dodał: Katarzyna Koczwara (paxik)
Środa, 18.03.2009 , Wisła, Polska

Wszyscy już chyba są, ostatnie rzeczy wkładane są do samochodu. Na tylnej szybie znajduje się polska flaga z napisem „Adam reaktywacja”. Może tym razem słowa zamienią się w czyn? Flaga jeździ z nimi już kilka lat. Jeszcze ostatni papieros i można ruszać.
Jedzie grupa ośmioosobowa. Kolejny przystanek za jakieś 2 godziny, dla palących czas na szybkiego dymka, dla niepalących okazja do rozprostowania nóg. Ekipa bardziej męska niż mieszana. Na 7 facetów jedzie tylko jedna kobieta.. Łączą ich jedna pasja, skoki narciarskie.


Czwartek, 19.03.2009, Kranjska Gora, Słowenia



Są na miejscu. Podróż minęła w sumie spokojnie, choć po drodze było wszystko, deszcz w Wiedniu, śnieżyca w okolicy Grazu, słoneczny i mroźny poranek na przełęczy w Villach. Słowenia wita niezwykłą przejrzystością powietrza, pozwalając zachwycać się szczytami tutejszych Alp.

Dwie osoby idą po akredytacje prasową. Leszek drugi rok z rzędu reprezentuje swoją miejscową gazetę, Kasia jest tutaj z ramienia dziennika małopolskiego. Oboje liczą, że uda się być blisko skoczków i uwiecznić to na zdjęciach. Reszta tej ekipy ma wejściówki VIP-owskie. Dla 4 osób jest to pierwsza wizyta w Słowenii. Na skocznie jadą autobusem. Powoli na horyzoncie pokazuje się kompleks skoczni. Na samym końcu znajduje się ta najważniejsza. Największa naturalna skocznia mamucia na świecie – Velikanka. Patrząc na nią, znajdująca się w sąsiedztwie skocznia duża o punkcie konstrukcyjnym K-120, wydaje się maleńka. Dookoła skały, śnieg, trybuny. Dziś są kwalifikacje. Na skoczni obok dorosłych kibiców są też dzieci z miejscowych szkół.

Tutaj ekipa się rozdziela. Część idzie pod skocznie, Kasia i Leszek udają się w okolice miasteczka skoczków. Stąd zawodnicy idą na wyciąg i dalej na belkę startową.


- Idzie Loitzl. Muszę mieć z nim zdjęcie. Jedno już mam z zeszłego roku, ale jakoś tak każde z nas patrzyło w innym kierunku. Widać, że Wolfgang odżył. Od kiedy odnosi sukcesy, cały promienieje i tak ślicznie się uśmiecha.
- Chyba nie powinniśmy tu być, ochrona nas wpuściła, ale to nie jest miejsce dla fotoreporterów.
- Trzeba zatem korzystać.
Oboje, Kasia i Leszek, znajdują się w środku miasteczka skoczków. Robią zdjęcia skoczkom idącym na skocznie, wracającym z rozgrzewki.
-Idzie Schmitt. Obiecałam przyjaciółce autograf.
- To nie jest najlepszy pomysł, ani nie miejsce do tego – zauważa Leszek
- Oj przecież, nie mam napisane na czole, że jestem z gazety.
- No dobra, ale szybko.
Kasia zagaduje wbiegającego Martina Schmittta. Niemiec zatrzymuje się, by podpisać się na czapeczce. Leszek uwiecznia ten moment, robiąc zdjęcie.
- A teraz chowaj tą czapeczkę, lepiej, żeby nas na tym nie nakryli.
- Ale się Basia ucieszy!
Leszek idzie oglądać kwalifikacje. Kasia robi zdjęcia udającym się na skocznie zawodnikom. O każdym ma coś do powiedzenia.
- Idzie Romoeren. Jak zwykle, zachowuje się tak, jakby nie wiedział kibiców. Do zeszłego roku był moim absolutnym faworytem wśród skoczków. Po tym, jak przez cztery dni nie udało mi się namówić go do wspólnej foty, spadł poza czołową trójkę ulubieńców. Jest przystojny, ale nic poza tym. Zgubił gdzieś swoje pozytywne szaleństwo i radość. Jest zupełnie niedostępny dla kibiców. Szkoda gadać. – szybko wyjaśnia.
Od razu dopytuję, kto zatem jest teraz faworytem Kasi.
- No i tu właśnie mam problem, bo ja większość z nich lubię i trudno mi wskazać absolutnie faworyta. Ja to w ogóle dziwna jestem. Schmitta zaczęłam lubić, jak Niemcy się od niego odwrócili, zaczął przegrywać z Małyszem. W liceum dosłownie za nim szalałam. Teraz może już takiej euforii nie ma, ale zawsze trzymam za niego kciuki i cieszę się, że w tym sezonie tak dobrze mu się wiodło.
Wywód na temat Martina zostaje przerwany. Na horyzoncie pojawił się Andreas Goldberger. Kasia od razu rusza po autograf. Popularny Goldi ochoczo składa podpis zarówno na czapeczce jak i w notesie. Rozbrajająco się przy tym uśmiecha.
- Dla tego gościa czas stanął w miejscu – komentuje Kasia. Od razu dodaje
- Zawsze tu jest, komentuje skoki dla austriackiej telewizji, widać, że skoki to nadal całe jego życie. Bardzo zaprzyjaźniony jest z austriacką kadrą. Koleżanka będzie zadowolona. Nie mogła z nami jechać, ale prosiła o foty i podpis Goldiego. Cudnie się ten czas zapowiada, pierwszy dzień, a ja już mam autografy dla przyjaciół.

Na skoczni w tym czasie odbywają się kwalifikacje. Jakże szczęśliwe dla polskich skoczków. Z wysokimi lokatami wszyscy dostają się do piątkowego konkursu. Jest to na skoczni mamuciej o tyle trudniejsze, że w I serii bierze udział 40 a nie 50 skoczków, a dziesiątka najlepszych w klasyfikacji ogólnej Pucharu Świata udział ma zagwarantowany.

Po kwalifikacjach wszyscy wracają do Kranjskiej Gory. Wspólnie jadą na nocleg do Selo – urokliwej wioski. Im bliżej Bledu, tym sceneria zaczyna być bardziej wiosenna. Tylko szczyty gór otulone są śniegiem. Ekipę wita gospodarz pensjonatu Bastjan. Panowie muszą odespać noc za kółkiem, przed obiadokolacją usłyszeć można tylko ich chrapanie. Marysia wyrusza na spacer w poszukiwaniu wiosny.

Wieczorem trwa spotkanie integracyjne. Przy okazji trwają chwile pod tytułem „przeżyjmy to jeszcze raz”, w słoweńskiej telewizji pokazują skrót kwalifikacji. Wszyscy sprawdzają, czy nic im na miejscu nie umknęło. Kolejny dzień zapowiada się aktywnie, przynajmniej dla połowy grupy.

Piątek 20.03.2009 Kranjska Gora



Słońce jest już wysoko na niebie, odbija się tak intensywnie od śniegu, że aby cokolwiek wiedzieć, trzeba włożyć okulary słoneczne. Trwa ostatnie pakowanie, zapinanie butów narciarskich. Można ruszać na stok. Kasia, Leszek, Władek i Adam wykorzystują czas przed popołudniowym konkursem na testowanie tutejszych stoków narciarskich.

- Rok temu czarna trasa była zamknięta, może dziś uda nam się tam pojeździć- zauważa jeżdżąca już na tych stokach Kasia.

Dostępne tutaj trasy mają homologację FIS, co roku rozgrywane są tutaj zawody narciarstwa alpejskiego, slalomu.
W tym czasie pozostali panowie leniuchują w Bledzie. Wszyscy spotykają się w zaprzyjaźnionym barze na kawie i małej przekąsce przed wyjazdem na skocznie.

- Tak niewinnie ta czarna trasa wygląda z drogi, a na górze żołądek podszedł mi do gardła, dosłownie jest tam pionowo w dół – przyznaje się do obaw Kasia.
- Byliśmy też na czerwonych trasach, ale był tam lód i zdecydowanie gorsze warunki, więc grzecznie wróciliśmy na czarną – dodaje Leszek.

Widać, że przedpołudnie narciarze spędzili aktywnie i są bardzo zadowoleni. Cała grupa wspólnie udaje się na skocznie. Dziś rozgrywać się będzie pierwszy konkurs indywidualny.
Pogoda kapryśna, im bliżej do rozpoczęcia I serii, tym bardziej ponuro się robi, wiatr przybiera na sile. Seria treningowa została odwołana. Organizatorzy robią wszystko, by konkurs się rozpoczął. Kibice odpowiadają na nawoływanie animatorów, którzy chcą uatrakcyjnić czekanie na rozpoczęcie konkursu.
Kasia znów poluje na skoczków. Chce porobić jak najwięcej, możliwie jak najbliżej, zdjęć.

Tym razem „atakuje” Austriaków.

- Kolejne do kolekcji zdjęcie w Morgim. Mam już bardzo sympatyczną z nim fotkę z zeszłego roku, ale uwielbiam gościa. Zawsze się zatrzyma, da autograf, stanie do zdjęcie, pogada. Nie ma w sobie nic z gwiazdy.
Od razu dowiaduję się, że tacy w ogóle są skoczkowie z Austrii. Zawsze całkowicie dostępni dla kibiców. Kasia poprosiła o wspólne zdjęcie także ich trenera Alexandra Pointera.
- Niesamowity jest, nie dość, że przystojny, to bardzo utalentowany. Stworzył drużynę marzeń – zachwycona opowiada.
Trenera Austriaków udało się złapać, jak wracał ze skoczni. Troszkę ten fakt zaniepokoił kibiców. Czyżby to znak, że z powodu wiatru konkurs się nie odbędzie? Kasia dopytuje o to fizjologa polskiej kadry.
- Organizatorzy chcą na siłę przeprowadzić pierwszą serię – informuje Kot.
Wracamy na skocznie. Z przerwami konkurs jest rozgrywany. Polacy zaskakują dobrymi odległościami. Szczególnie cieszy postawa młodego Łukasza Rutkowskiego, który stawia pierwsze kroki – skoki na skoczni mamuciej. Flaga z napisem „Wisła” powiewa. Wiatr rozdaje karty dziś na skoczni. Rozgrywana jest tylko jedna seria. Jej wynik jest dla Polski niesamowicie szczęśliwy. Łukasz Rutkowski zajmuje 18 miejsce, Kamil Stoch 10, a Adam Małysz staje na 2 stopniu podium. Radość rozpiera wszystkich. Nasza ekipa zostaje na dekorację. Mistrz z Wisły promienieje. Kasia i Leszek zostają na konferencję prasową.
- Piękny to widok, spełniony Adaś, długo na to czekał, a podium w Planicy to wielka sprawa – ocenia na szybko Kasia.

Konferencję zdominował Adaś i Schlierie. Widać było, że dla uplasowanego na trzeciej pozycji Dimisryja Vassilieva podium to wielkie przeżycie. Może Rosjanin nie jest tak medialny i popularny jak pozostali zwycięscy dzisiejszego konkursu, ale na swoje dalekie loty długo pracował. Kasi ten fakt umknął, była już w drodze na konferencję, ale kibice norwescy odśpiewali dla Vassilieva hymn rosyjski. Łezka, nie tylko jemu, zakręciła się w oku.
Wszyscy w wyśmienitych nastrojach wrócili do pensjonatu. Konkurs, pomimo rozgrywanej tylko jednej serii, trwał długo. Ale warto było znosić wszystkie trudy. Adaś sprawił dziś piękną niespodziankę kibicom. Chłopaki skaczą tu bardzo dobrze. Ci, którzy planowali zrezygnować z jutrzejszego konkursu drużynowego na rzecz nart, zmieniają zdanie. Trzeba kibicować naszym. Tak dobrze skaczą, że zaczyna pachnieć nam podium.
Dzień był intensywny.


Sobota 21.03.2009, Planica

Po mroźnym poranku w Bledzie pozostało wspomnienie. W Planicy dominuje słońce i … wiatr. Konkurs drużynowy zapowiada się ciekawie. Zgłosiło się do niego 12 drużyn. Polskę reprezentuje Adam Małysz, Kamil Stoch, Łukasz Rutkowski i Stefan Hula. Kasia dziś nie poluje na skoczków, udziela się jako kibic na skoczni. Głośno dopinguje Polaków, trzyma kciuki, jak pojawiają się na belce startowej. Konkurs przyjmuje nieoczekiwany obrót. Wiatr nadal jest silny i porywisty, o czym niestety przekonał się fiński skoczek Ville Larinto, który na skutek silnego podmuchu wylądował zaledwie na 31 metrze. Biorąc pod uwagę, że jest to skocznia mamusia o punkcie konstrukcyjnym K-185, jest to spora niespodzianka. Przez to wydarzenie, Finowie spadają na 8 pozycję. Drużyna marzeń Alexandra Pointera też przegrywa z wiatrem i spada poza pierwszą trójkę. Może to wiatr, a może zmęczenie całym sezonem wychodzi z Austriaków. Za to Polacy jakby złapali wiatr w żagle. Skaczą równo i co ważne daleko. Zajmujemy historyczne 2 miejsce, przegrywając tylko z podopiecznymi Miki Kojonkoskiego - Norwegami.

-Idziemy na dekorację, to niecodzienna sytuacja, trzeba naszym pogratulować – pada polecenie z grupy.
Leszek i Kasia ruszają do sektora dla fotoreporterów. Kasia stoi pod samą platformą z podium.
- Chłopaki szalały z radości, Stoch wymachiwał polską flagą, widać jak ich to uskrzydliło! Każdy miał wypisane niesamowite szczęście w oczach – opowiada.

Dzięki jej obecności tam, dowiaduję się, że Polakom przyszedł pogratulować dyrektor Pucharu Świata Walter Hofer, na ten gest zdecydował się również Thomas Morgenstern. To podium to największa niespodzianka kończącego się sezonu.

Wszyscy uśmiechnięci wracają ze skoczni. Co za dzień!
- Jak dobrze, że nie poszliśmy na te narty – zauważa Adam.
Nikomu nie przeszkadza fakt, że uznane zostały wyniki pierwszej serii. W drugiej Polacy tylko umocnili się na drugiej pozycji. Ten dzień nie tylko nasi skoczkowie długo będą wspominać. Kolejną sensacją dnia jest trzecie miejsce drużyny Rosjan.

W szampańskich humorach wracamy ze skoczni. Konkurs rozpoczął się po godzinie 10, przez przeprawy z wiatrem, trwał do 14. Dla kibiców dzień jakby się zaczynał.
-Zawsze będąc na skokach w Planicy odkrywamy nowe miejsca. Jeszcze nigdy nie udało nam się dotrzeć do kościółka na wyspie w Bledzie. Dziś może w końcu tam dopłyniemy – opowiada Leszek.

Bled znajduje się ok. 40 km od Kranjskiej Gory, panuje tu iście wiosenna pogoda i sceneria. Mocna ekipa płynie w kierunku kościółka. Jeden z pierwszych tematów to analiza, kto umie pływać, a kto nie. Bilans jest przyzwoity. Na miejscy panuje cisza. Spokojnie spacerują, podziwiają inny, dotąd nieznany widok na okolicę. Obowiązkowo musi być zrobione pamiątkowe, grupowe zdjęcie.

- Może zrobić państwu zdjęcie?

Szok! Jednak wszędzie Polak spotka Polaka. W ten sposób wszyscy obecni są na pamiątkowej focie.
Na wyspie kibice spędzają prawie 30 minut. Zwiedzają zabytkowe wnętrze kościoła. Zapoznają się z historią tego miejsca. W drodze powrotnej integrują się z wioślarzem, którego łódką płyną. Z rozmowy wynika, że dzisiejszy sukces polskich skoczków stał się słoweńską sensacją medialną. To miód dla serc naszych kibiców.
Obiadokolacja mija w szampańskich nastrojach. Chwalą się sukcesem polskiej drużyny gospodarzowi. Pan Bastjan gratuluje i na tę okoliczność stawia wszystkim po kolejce miejscowego napitku. Słowa uznania padają także z ust turystów z Niemiec. Sport integruje ludzi, staje ponad podziałami. Jutro ostatni dzień zmagań na skoczni mamuciej, powoli wszyscy oswajają myśli o konieczności powrotu.
- A może zostaniemy choć o dzień dłużej?

Niedziela 22.03.2009, Kranjska Gora

Pogoda nadal jak na zamówienie, słońce, poranek dość mroźny. Może dziś wiatr się uspokoi? Dziś finał, zakończenie sezonu 2008/2009. Kibiców też zdecydowanie więcej. Trzeba swoja odczekać na miejsce w autobusie na skocznie. Ekipa w Wisły dociera tam akurat na początek I serii. Zajmują swoja standardowe miejsce, w okolicy stanowiska Telewizji Polskiej. Velikanka zachwyca, skąpana w promieniach słonecznych budzi respekt. Kibice skandują. Każdy ma nadzieję, że dziś usłyszy hymn Planicy, grany zawsze, gdy padnie skok dalszy niż 215 metrów.
Kasia odłącza się od ekipy. Ostatnia szansa na zdjęcia.

- Może uda się zagadać Mattiego Hautamaeki – zdradza swoje cele.
Cel zostaje osiągnięty. Matti stanął do zdjęcia i nawet się uśmiechnął. W ten san sposób udało się upolować Simona Ammanna, Andersa Bardala, Wolfganga Loitzla. Kasia przyciąga uwagę skoczków. Ma na sobie włochatą czapkę w narodowych barwach Polski.
- Wiedziałam, że czapeczka zrobi furorę, Jacobson, zgadzając się na zdjęcie powiedział, że to dlatego, że mam fajne włosy – śmieje się.

Wraca na skocznie i z sektora dla reporterów fotografuje skoczków. Przy okazji śledzi wydarzenia na skoczni. Pierwsza seria zapowiada się jednocześnie na ostatnią. Kolejny dzień na Velikance rządzi wiatr. Belka startowa jest co rusz podnoszona i obniżana. Kilkakrotnie następuje rozpoczęcie od nowa konkursu. Wszystko trwa sporo, ale efekty są niesamowite. Adam Małysz prowadzi. Dla nas konkurs ten mógłby się już zakończyć. Zapada jednak decyzja, że II seria zostanie przeprowadzona. Wszyscy czekają na finał. Kiedy na belce startowej pojawia się Małysz, słychać słowa piosenki „skacz, skacz jak Adam Małysz”, spiker mówi, że Adam lubi Planice. Pyta, czy Planica lubi Adama. Wszyscy klaszczą, krzyczą. Trzymają kciuki za mistrza z Wisły. Adam skacze 209,5 metra. Gdyby nie niewiarygodny skok Harriego Olli na odległość 219,5 metra, Adam utrzymałby pierwsze miejsce. Ale drugie też raduje. Dziś skakała najlepsza trzydziestka sezonu. Kamil Stoch zajął 8 lokatę. Jaka szkoda, że ten sezon właśnie się zakończył. Polacy pokazali, że w przyszłym sezonie mogą wrócić do gry.

Kibice z Wisły czekają na dekorację. Trzy konkursy w Planicy i trzy razy Adam staje na 2 miejscu podium. Kto by przewidział, że finał w Słowenii będzie tak fantastyczny dla Polaka.
Kasia robi zdjęcie za zdjęciem. Swoją uwagę skupia na czołowych skoczkach w dniu dzisiejszym i całym sezonie. Gregor Schlierenzauer odbiera swoją pierwszą Kryształową Kulę za zwycięstwo w Pucharze Świata w całym sezonie 2008/2009.

Wraca temat poszukiwań faworyta.
- a może to powinien być Małysz i byłoby po sprawie?- pytam
- Adam jest poza klasyfikacją. Zawsze przede wszystkim za niego trzymam kciuki. Jemu pierwszemu kibicuję. To tak oczywiste, że głośno o tym nie mówię- odpowiada Kasia.
Jednocześnie podsumowuje
- Rozczula mnie Harri Olli, ma niesamowicie niewinne spojrzenie i jest nieprzewidywalny. Trzymam kciuki za Martina Schmitta, to sympatyczny skoczek, zdolny zawodnik i bardzo dobry człowiek, gotowy nieść bezinteresowną pomoc. Mam ewidentną słabość do Norwegów, (wyjątek stanowi Bjoern Einar Romoeren) i ich trenera Miki Kojonkoskiego. Kibicują Austriakom, podziwiam zdolności trenerskie Pointera. Uwielbiam Szwajcarów zarówno Kuettela jak i Ammanna. Są niewiarygodnie pozytywni. Jak nikt inny cenią i integrują się ze swoimi kibicami. Lista jest długa… Ja ich wszystkich podziwiam, za wszystkich trzymam kciuki. Ostatnio najbliżsi mojemu sercu są Morgenstern i nieobecny w Planicy Andreas Kofler.
- Czyli nie zwycięscy, nie liderzy?- dopytuję
- Nie, choć jak pojawiają się krytyczne uwagi pod adresem Schlieriego, gotowa jestem zaciekle go bronić. Tak jak wzruszałam się razem z Loitzlem, kiedy wygrywał pierwszy raz w swojej długiej karierze konkursy, gdy zwyciężył Turniej Czterech Skoczni. Przykro mi było bardzo, jak upadkiem podczas mistrzostw w Liberce, Morgi, przekreślił swoje szanse na medal. Lista skoczków, których darzę sympatią jak bardzo długa… Chyba nie to jest w tym jednak najważniejsze.

Kasia jest 7 raz w Planicy i już planuje powrót tu w przyszłym roku. Tym razem na Mistrzostwa Świata w lotach. Kto wygra, czy będzie to Adam, czy wracający do skakania Janne Ahonen, a może ktoś, kogo dziś o to zupełnie nie podejrzewamy, nie ma znaczenia. Emocje będą i tak. Wierne serce kibica i poczucie nie tylko lokalnego patriotyzmu gwarantuje jedno. Adam Małysz będzie miał swoją ekipę fanów, których serca zawsze mocniej biją, gdy pojawia się na belce startowej. Kibice z Wisły zapewne tu wrócą.
Ludzie onet.pl Digg Del.icio.us Technorati Wykop Śledzik Blip Flaker Facebook Tweeter Google Bookmarks Pinger


Waszym zdaniem: Dodaj komentarz Zobacz wszystkie (0)
Aby dodać komentarz, proszę się zalogować.
Logowanie:
Użytkownik: Hasło: Pamiętaj!   
   Zarejestruj się
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Twój może być pierwszy.

Na skróty:

Polecamy:

Stopka wydawnicza:

© 2002-2015 Chrześcijański Portal Świętego Izydora
Patrona Internetu i Internautów, ISSN 1803-1285
Wydawca:
Consociatio S. Isidori Hispalensis, o.s.
Redaktor naczelny:
Tomasz Adam Kaniewski
Adres redakcji:
Redakcja Portalu św. Izydora,
skrytka pocztowa 59,
57-350 Kudowa Zdrój
Konto bankowe:
Fortis Bank Polska, O/Wrocław
73 1600 1156 0004 0601 7389 6080
Projekt i wykonanie:


Česká verze Wersja polska

0.01891112