Najnowsze: Społeczeństwo
Wiara
Dziecko
Młodzież
Małżonkowie
Rodzice
Seniorzy
Codzienność
Duchowni
Kultura i sztuka |
Powrót
PIELGRZYMOWANIE MYŚLI piątek, 21 marca 2008, 20:51 Dodał: (Admin) Tytuł artykułu zapożyczyłam od Kardynała Josepha Ratzingera, który użył tego określenia w treści wykładu wygłoszonego z okazji przyznania mu doktoratu honorowego wrocławskiego Wydziału Teologicznego w 2000 roku. Lektura tego wykładu zrodziła we mnie myśl o opisaniu moich spostrzeżeń z pielgrzymowaniem myśli w aspekcie nawrócenia.
 | Hmm |
Sam początek nawrócenia wydaje się być sprzeczny ze „zdrowym rozsądkiem”, zwłaszcza dla kogoś, kto przez wiele lat pozostawał poza Kościołem a myśl o Bogu traktował jako jeszcze jedną abstrakcję tego świata. Odnoszę wrażenie, że zarówno niewierzący, jak i tzw. wierzący niepraktykujący mają wspólny mianownik – nie wierzą Jemu i nie ma tu znaczenia, czy wierzą w Niego. Przecież nie można mówić o wierze prawdziwej, kiedy tę wiarę ogranicza się do deklaracji typu: „wierzę, że Bóg istnieje, ale nic z tego dla mnie nie wynika ani do niczego mnie to nie zobowiązuje”.
Nawrócenie dokonuje się aktem woli – jest odpowiedzią na wezwanie wewnętrznego głosu sprzężonego w jakiś niezwykły (cudowny może) sposób z wydarzeniami wokół nas, co owocuje olśnieniem. To tak, jakby ktoś był niewidomy i zaczynał widzieć. Zmienia się sposób myślenia o rzeczywistości. Od tej chwili nasza myśl zaczyna pielgrzymować, ciągle jest w drodze ku Bogu, bada rzeczywistość otwartymi szeroko oczami i zdumiewa się prostotą tego, co dotychczas zdawało się być tak bardzo skomplikowane. Świat się porządkuje, nawrócony łagodnieje, uspakaja się wewnętrznie i zaczyna dostrzegać piękno stworzenia. Towarzyszy temu wszechobecna miłość – uczucie czyste, bezinteresowne i tak silne, że uzdalnia do robienia rzeczy wielkich i pięknych. To autentyczna wewnętrzna przemiana, która dotyczy też sposobu myślenia a może przede wszystkim sposobu myślenia? Prawdziwa i głęboka wiara wynika przecież ze sposobu myślenia o rzeczywistości tak, jak miłość do kogoś ze sposobu myślenia o nim. To sposób myślenia o czymś określa naszą relację z tym czymś, więc nasz sposób myślenia o Bogu określa naszą relację z Bogiem.
Słowo Boże czytane bez wiary może budzić sprzeciw. Ten sprzeciw bierze się właśnie z negatywnego sposobu myślenia o Bogu. Myślę, że kluczem do rozumienia PŚ jest odrzucenie wszystkiego, co wynika z naszych ziemskich, doczesnych doświadczeń i wszystkiego, czego nas na tym ziemskim łez padole uczono. To takie swoiste oczyszczenie umysłu. Jeśli porównać ludzki umysł do programu komputerowego, to po prostu trzeba w tym programie wyłączyć opcje jakiegokolwiek przetwarzania danych, a to pozwoli na przyjęcie Słowa Bożego takiego, jakie jest. Wtedy dopiero można dostrzec, że tu wszystko jest spójne wewnętrznie, logiczne i po prostu „trzyma się kupy”. Wiara staje się wiedzą i nie sposób jej zaprzeczyć. Na początku trzeba jednak przyjąć założenie, że to prawda – trzeba określić sposób myślenia o Słowie Bożym, czyli określić nasz stosunek do tego, co w PŚ jest napisane.
Chrzest w Kościele Katolickim ma zastanawiającą symbolikę. Polewa się dziecku główkę wodą tak, jakby ktoś chciał powiedzieć: „oczyść swój umysł”. Coś w tym jest zważywszy, że autentyczne nawrócenie pociąga za sobą skutki w postaci zmiany sposobu myślenia. Co więcej – ma to ścisły związek z miłością. Zaczynamy odwzajemniać miłość Stwórcy do nas, odczuwać Jego miłość w sposób wyrazisty i niewątpliwy. Nie potrafię określić, co z czego wynika – co jest przyczyną a co skutkiem. Czy to czysta miłość oczyszcza umysł? A może czysty umysł wzbudza miłość? Być może chronologia jest bez znaczenia, bo oba zjawiska zachodzą równocześnie i są zwyczajnie nierozerwalne. Może wreszcie wszystko jest zależne od indywidualnego przypadku? Znane są przypadki filozofów, których logika doprowadziła do Boga i świętych, którzy nie będąc uczonymi wykazywali się niezwykłą mądrością.
Wróćmy do tytułowego pielgrzymowania. Na czym ono polega? Myślę, że jest to nieustanne dążenie do najbardziej ścisłych relacji z Bogiem. Poznajemy otaczająca nas rzeczywistość i samych siebie, aby przez poznanie stworzenia poznawać Stwórcę. Im więcej o Nim wiemy, tym bardziej Go kochamy a im bardziej kochamy, tym bliżej chcemy być. Co jednak oznacza owo „bliżej”? Być może jakiś szczególny stan świadomości? Carl Gustaw Jung sformułował teorię o nadświadomości – zjawisko występujące nader rzadko, ale z pewnością ma miejsce w przypadku ludzi świętych i polega na zdolności spojrzenia z niebiańskiej perspektywy na naszą ziemską rzeczywistość z jednoczesnym dostrzeganiem nieistotności naszych doczesnych problemów. To tak, jakbyśmy lecieli samolotem nad szalejącą burzą. Burza jest faktem, ale nas nie dotyczy – jesteśmy ponad nią.
Matematyka zna taką funkcję, w której zmienna dąży do pewnej wartości, ale jej nigdy nie osiąga. Tak właśnie nasza myśl dąży do poznania Boga, ale pełni tego poznania nie może osiągnąć. Najwięksi święci są najbliżej – nie fizycznie jednak przecież, ale myślą. To pielgrzymi, których myśl dotarła najdalej.
autor: Maria Świątkowska (bizi)
|