Najnowsze: Społeczeństwo
Wiara
Dziecko
Młodzież
Małżonkowie
Rodzice
Seniorzy
Codzienność
Duchowni
Kultura i sztuka |
Powrót
Historia pewnej spowiedzi wtorek, 21 grudnia 2004, 0:00 Dodał: (Admin) Wielu się pyta czy warto się spowiadać? Inni czy ma to jakiś sens? Opowiem Wam, co mi się przydarzyło w pewną zimową noc!!!
Około godziny 9 wieczorem dzwoni telefon! Zapłakany głos kobiety prosi, bym przyjechał wyspowiadać jej mamę, szczerze mówiąc nie chciało mi się! zapytałem może jutro, teraz jest już późno! Gdy usłyszałem odpowiedz, że mama do rana może nie przeżyć, wsiadłem do samochodu i odjechałem do Greska, (bo tak się nazywała ta miejscowość) było to około 70 km. Przez telefon wytłumaczyła mi jak tam dojechać, i znaleźć dom. Jakoś dotarłem na owo miejsce, dom znajdował się na zboczu góry, trzeba było zjechać w dół od głównej drogi, dom znajdował się w połowie wzniesienia.
Szczęśliwy, że dotarłem przez nie odśnieżone białoruskie drogi podchodzę pod dom i słyszę (przez zamknięte drzwi) słowa męża chorej kobiety; jak ten ksiądz mi tu wejdzie to go psami poszczuje, i czymś mu przywalę; po paru sekundach otworzył drzwi i kazał mi się wynosić!! (pomyślałem sobie wtedy, gdybym nie był w habicie, komży i z Komunią Świętą to ja bym ci przywalił!!!) mówiłem wtedy Panie Boże gonisz mnie po tej dziwnej krainie tyle kilometrów i nic z tego nie wyszło! Powiedziałem wtedy sobie, więcej moja noga nie stanie w tym miejscu. Wsiadłem do auta i próbuje wyjechać!!! Jak wspomniałem była zima, lód, śnieg, krótko mówiąc ślisko. Podkładanie czegokolwiek pod koła nie dawało rezultatu, samochód zawsze zatrzymywał mi się pod bramą owego domu. Próbowałem zjechać w dół i z rozpędu wyjechać do góry, skutek zawsze był ten sam (zatrzymywałem się przy bramie owego domu). Jedyne, co mi pozostało to przeczekać do rana a wtedy jakiś traktor z kołchozu mnie wyciągnie. Rozłożyłem się na tylnym siedzeniu i postanowiłem iść spać.
Około pierwszej godziny przychodzi mąż owej kobiety i mówi mi bym wszedł do środka, bo do rana to tu ksiądz zamarznie, i będę miała księdza na sumieniu. Wtedy zaczął rozmawiać w zupełnie innym tonie. Pomyślałem chyba się uda wyspowiadać babcie!! (coś się zaczęło dziać dobrego) po wejściu do kuchni dziadek zaproponował mi herbatę, babcia już spała. I zaczyna mówić ze kiedyś jako dziecko chodził do kościoła, ale jak go zniszczono, księdza wywieźli na Syberie, to się wszystko skończyło. Pamiętał tylko tyle, że jako dziecko chodził do kościoła w niedziele i pierwsze piątki. Zadał mi wtedy pytanie, dlaczego w piątki? (tego nie wiedział) odpowiedziałem mu, że z tym jest związana obietnica, że człowiek, który będzie przez 9 pierwszych piątków u spowiedzi i Komunii św. nie umrze bez sakramentów, zdziwił się! Zapytał, czy spowiedź to jest to, że trzeba powiedzieć Panu Bogu przez księdza, co się złego zrobiło w życiu? Wtedy ja się zdziwiłem!!!! Mówił mi, że ja, to jakiś inny ksiądz, bo nasz wtedy chodził w czarnym ubraniu, a ty jesteś ubrany na brązowo, jak figurka, która stała przy wejściu do kościoła i trzymała dziecko na jakiejś książce. (chodziło mu o św. Antoniego), ale tego nie wiedział.
Około trzeciej godziny mówi mi, że on by się chciał wyspowiadać. No i tak też się stało. Potem obudził swoją żonę, pochwalił się, że wpuścił księdza, tez się wyspowiadała, i zasnęła. Dziadek mi podziękował, dało się zauważyć w jego oczach pewien spokój. Poszedłem do samochodu. Pomyślałem sobie teraz to już do rana przeczekam w aucie, a że było zimno zapaliłem silnik, odruchowo wrzuciłem bieg i bez problemu wyjechałem na główną drogę. Wtedy zrobiło mi się naprawdę gorąco!!! Zrozumiałem (tak mi się wydawało), co się stało! Tyle razy czytałem, słyszałem słowa, że Pan Bóg nie chce śmierci grzesznika, ale chce by się nawrócił. Wtedy przyznam się, po raz pierwszy tak naprawdę te słowa dotarły do mnie! Koło południa dzwoni zapłakana córka (mieszkała w innym mieście i dojeżdżała do rodziców) i mówi będzie pogrzeb - zmarł Ojciec! Wtedy zrozumiałem, co tak naprawdę się stało tej nocy!!!
autor: o. Sobiesław Wojciech Tomala OFM
|